Joanna Karpowicz "Déjà vu"
Już tu byłem; już to czułem.
Na plaży w Dębkach
w przykrótkich spodniach
budując fortece z piasku.
Na kamiennych schodkach
z bidonem napełnionym
tanim chorwackim winem.
Wśród uśmiechniętych tatrzańskich turystów
na szlaku smutku i rozpaczy.
Na przedmieściach Montpellier
bez portfela, telefonu i butów
w poszukiwaniu otwartej kawiarni.
Wśród warszawskich maratończyków
na porannej trasie nocnych niedopałków.
Otoczony przez grupę wróżbitów
przy pustym barze karaoke
w małej chińskiej wiosce.
Obok dostojnych żałobników
płaczących na pogrzebie
nikomu nieznanej osoby.
Byłem tu i tam. A może wciąż tam jestem. Albo będę jutro.
Nasze wspomnienia migrują, niczym murmuracje ptaków na niebie.
Ptaki grupują się w siódemki i przesuwają po nieboskłonie tworząc perfekcyjnie zgraną jedność.
Raz na jakiś czas któryś z trybików tego multiorganizmu popełni błąd, wyskoczy ze wspólnego rytmu.
Być może właśnie tak powstaje déjà vu.
Nikodem Rozbicki, muzyk, aktor